Powiedziałam o wszystkim. O tym, że jest źle. Ze czuje się nieobliczalna. Ze nie potrafię zaakceptować, że autodestrukcyjna to nie ja, tylko objaw choroby.
Zapewniał mnie, że przejdziemy przez to razem. Jak poprzednimi razami. Ze dam sobie radę. Wyjdę z tego.
Siedzę i pije piwo. Muszę się jakoś uspokoić. Wiem, że to zły sposób. Ale muszę jakoś przetrwać.
Mrówek widzi mnie już w szpitalu.
Czekam z niecierpliwością na 19:00. W psychiatrze nadzieja…
Aniu jestem z Tobą.
Nie poddawaj się. Jesteś silna i dasz radę. Razem dacie radę