– Pokaże mi pani blizny?
To pytanie padało wielokrotnie, gdy poruszałam temat autoagresji.
– NIE – było zawsze wypowiedziane szybko, twardo i stanowczo. Nie znosiło żadnego sprzeciwu.
Do czasu.
Nieco pozbawiona hamulców przez Lorafen, bez namysłu odsłoniłam sznyty na nadgarstku. Nachylił się, by zobaczyć je lepiej i dokładniej.
Blizny na ramieniu widział już jakiś czas temu, gdy upał zmusił mnie do ściągnięcia koszuli i pozostania w bluzce na ramiączkach. Zadał wtedy kilka pytań i wróciliśmy do poprzedniego tematu.
Tym razem, widząc to półcentymetrowe paskudztwo ciągnące się przez jedną piątą przedramienia, wyczułam w nim jakąś zmianę.
Zaczęłam się obawiać, że w końcu i z jego ust padnie:
– Jeśli się pani potnie, proszę nie przychodzić na sesję.
Albo, co gorsza:
– Jeśli znów się pani potnie, zakończę terapię.
Nic takiego nie miało miejsca. Nie wyartykułowałam również swoich obaw.
Mam nadzieję, że po tej czternastoletniej „przygodzie”, rozdział okaleczania się w końcu został zamknięty. Choć raczej jest to pobożne życzenie.
Po raz kolejny, tak bardzo się boję odrzucenia i opuszczenia, w skutek swojej autodestrukcji.
282 – terapia borderline: pokaże mi pani blizny?
93 Ogółem 1 Dziś
Odsłanianie przed kimś świadectwa tego, że się sypiesz jest chyba jednym z najtrudniejszych doświadczeń. Szczególnie, gdy reakcja zwrotna może tylko dobić… Mam nadzieję, że terapeuta nie wzbudził w Tobie wątpliwości czy strachu. Pozdrawiam.
Nie żałuję, że to zrobiłam, nie czuję wstydu – nasza relacja osiągnęła już taki poziom. Tylko ten lęk, że mnie odrzuci…
A terapeuta jak zobaczył blizny coś powiedział?
Jak się Aniu wogóle czujesz? ??
nie wiem, jak się czuję