Wczoraj na spacerze Mrówek podjął rozmowę na temat kondycji naszego związku.
– Bardziej dojrzałe związki miałem w wieku 15 lat. Ja nawet nie wiem, czy to, co jest między nami można nazwać związkiem. To raczej jakąś chora i dziwna relacja.
W pierwszej chwili mnie zatkało. Łzy już zaczynały cisnąć się do oczu, usta zacisnęły, głos uwiązł, a głowę wypełniły myśli autodestrukcyjne. Jednak skarciłam się:
– Mrówczyńska! To nie jest atak, tylko jego odczucia. Nie zachowuj się jak pokrzywdzony bachor. Ile razy terapeuta powtarzał ci, że takie reakcje to zamaskowana agresja?
Zaczęłam, więc rozmawiać. Z każdym zdaniem jednak coraz bardziej chciałam się pociąć. W drodze powrotnej miałam zrobić zakupy. Uknułam, wiec chory plan. Kupię żyletkę i się potnę. Pochlastam się cała! Myślałam tylko o tym.
Ale w drodze na zakupy znów się skarciłam:
– Naprawdę? Chcesz znów brnąć w te chore schematy? Po raz kolejny zaprzepaścić ten trud i pracę włożoną w leczenie? Przerwać autoagresywną abstynencję? To po co od ponad dwóch lat chodzisz na terapię, skoro nie chcesz się zmienić?
Pomogło.
– Pani Aniu, nam nie chodzi o to, żeby się pani nie chciało ciąć. To jest niemożliwe, gdyż robiła to pani kilkanaście lat. Ten przymus będzie powracał. Chodzi o to, żeby pani mu nie ulegała.
nie wiem moze i jest to maly kroczek, ale jednak walczysz z trudnym przeciwnikiem jakim sa emocje, walczysz ze swoimi myslami, uczuciami, sama ze soba. Skoro potrafilas wtedy siebie pokonac to byl to jednak wielki krok, ale nie kazdy to oczywiscie zrozumie
Zgadza się – nie każdy to zrozumie. Ale czy nożna tego wymagać?
Ale zawsze zmiana do przodu. Najgorzej tkwić w miejscu lub się cofać
Prawda 🙂
mam nadzieję, że tez kiedyś będę na tym etapie..
Choć jest to niewątpliwie kamień milowy dla mnie, tak naprawdę to niewielki kroczek na drodze do uzdrowienia, a co za tym idzie, niemal niezauważalna zmiana w codziennym funkcjonowaniu – niestety.
Lubię Cię czytać Aniu. To mój pierwszy komentarz. Cieszy mnie to że robisz postępy. I to bardzo. Sama rozpoczęłam leczenie i cóż, idzie ciężko. Ale idzie. Liczę że podobnie do Ciebie zacznę w końcu sama sobie dobrze doradzać 🙂 Bardzo bym tego chciała a ty dajesz mi nadzieję że to jest mozliwe.
pozdrawiam
Gosia
To długa droga, ale nic, co wartościowe nie przychodzi łatwo.
Trzymam kciuki!
http://www.mam-cialo.pl/rozmowy/zamrozic-by-przetrwac/
może się komuś przyda
może 🙂
Kiedy przypomnę sobie Twoje wpisy sprzed lat i porównam z tym dzisiejszym – wow – zrobiłaś wielki krok naprzód. Gratuluję i oby tak pozostało, a z czasem było coraz lepiej. Pozdrawiam 🙂
No cóż…
Terapia działa 😉 warto się leczyć!
Ania 227 wejść ☺jak myślisz dlaczego tak mało ludzi pisze komentarze? NIK przypadkiem się tu nie znalazł..
Cóż, tematyka tego bloga jest dość specyficzna. Czytelnicy wolą pozostać anonimowi lub piszą na @, zamiast komentować.
Cieszę się, że nie uległaś i że w ogóle byłaś w stanie „przemówić” sobie do rozumu…
Trzymam kciuki za dalszą walkę.
Dzięki 🙂