Mówi się, że to faceci umierają na przeziębienie i katar. Cóż, w tej kwestii chyba przeważa u mnie pierwiastek męski.
Mrówek ma ochotę wystawić mnie na balkon. Co dziesięć minut oznajmuję, jaka to nie jestem chora i jak źle się czuję. Kaszel chce rozpruć mi płuca, duszności udusić, a osłabienie położyć do trumny za życia. Jestem do niczego.
Chce mi się płakać, mam dość wszystkiego. Dodatkowo szarpią mną nerwy, bo od wczoraj nie jestem w stanie zapalić fajki – już pierwszy mach powoduje taki kaszel, że nie umiem złapać tchu.
Dobijcie mnie.
360 – umieram?
51 Ogółem 1 Dziś
Aniu przytulam
Zdrowiej szybko a fajkami się nie przejmuj. Bedziesz zdrowsza 🙂