Jakby pękła we mnie jakaś tama. Ogromna fala szamba zalała cały świat wewnętrzny. Wszystko równo pokryła gównem.
Zupełnie nie wiem, jak to wyczyścić. Sposoby znam – oczywiście. Ale terapia ma mnie oduczyć korzystania z nich.
Skąd ta silna potrzeba ukarania się? Wina musiała być ogromna – skoro takiej kary się domagam: zniszczenia, unicestwienia, rozdarcia na strzępy. Ale wciąż życia – śmierci nie, to byłaby droga na skróty. A ja muszę odpokutować. Tylko co takiego strasznego zrobiłam? Odważyłam się żyć?
Jedna myśl pociąga drugą, druga trzecią. I nagle staję przed ogromnym murem myśli. Skazujących na stłumienie oddechów. Pomieszanie priorytetów.
Nie piję w ogóle. W domu nie mam żyletek. Te dwa czynniki najbardziej zagrażały ciągłości skóry. Ale i teraz nie jest bezpieczna.
Znów po plecach klepie mnie Lorafen:
– Będzie dobrze, Anka. Tylko mnie bierz, a nic głupiego nie zrobisz.
Może…
Jak znów wrócić do stanu równowagi? Pozbyć się natretnych myśli autodestrukcyjnych? Zupełnie nie wiem…
Chcę do gabinetu. O wszystkim opowiedzieć terapeucie. O wszystkim co mnie tak męczy od kilku tygodni. O tym całym syfie, który we mnie siedzi. O przymusie ukarania się. I zwrocie w stronę autodestrukcji.
Właśnie skończyłam czytac twoja ksiazke i czekam na następna. Zawsze myślałam ze tylko ja jestem taka popierdzielona .???? Dzieki
Następna będzie za trzy miesiące.
A w samej Polsce jest nas kilkaset tysięcy.
„terapia u doktorka” bedzie za 3 miesiace? przeczytalam pierwsza czesc i nie moge sie doczekac kontynuacji; bardzo Ci kibicuje
„Borderline: Autoterapia…” będzie.
Na „Terapię u Doktorka” szukam wciąż sponsora – na papier.
Ile wyniosloby wydanie papierowe książki?
hmmm… dużo 🙂