Ostatnio bez Lorafenu nie potrafię funkcjonować. Łykam go jeszcze przed antydepresantem. Pobudka przynosi tylko jedną myśl:
– Ja pierdolę, żyję. Za jakie grzechy…
Skąd taki nastrój? Skąd to nastawienie? Ze świecą szukać tego, co zna odpowiedź.
Wydrukowałam „Terapię u Doktorka”. Powiedzmy, że poprawilam pierwszy rozdział. Jeszcze tylko dwadzieścia sześć…
Cały czas czuję, jakbym miała wybuchnąć histerycznym płaczem. I szlochać tak cały dzień. Ale ani jednej łzy.
I karcę się:
– Opanuj się, do jasnej cholery! Za kilka dni psychiatra. Może nowe leki. Może będzie lepiej.
Ale nie. Ten zakuty łeb słuchać mnie nie chce. Odwraca wzrok w kierunku klamki i bólem nadgarstka przypomina krwawe rytuały.
Wytrzymać. Trzymać się i nie dać się. To najważniejsza misja na teraz.
417 – trzymaj się i nie daj się
197 Ogółem 3 Dziś
Rozdrapywanie ran boli, ale jeśli jest źle to trzeba coś zrobić. Czasami trzeba dosięgnąć dna, doświadczyć czegoś skrajnie negatywnego, aby móc się odbić i zmienić kurs rejsu zwanego życiem.
Mi osobiście uświadomienie sobie pewnych rzeczy z bolesnej przeszłości pomogło zrozumieć swoje lęki i źródło schematycznych reakcji na pewne sytuacje. Wiem, że nie odkryłam jeszcze wszystkiego, bo potrzeba więcej czasu i pracy nad sobą. Czuję, że teraz jest pora aby nauczyć się nowych, prawidłowych schematów. Ponoć po 30 dniowym stosowaniu diety staje się ona nawykiem – mam nadzieję, że to podobnie funkcjonuje 😉
Z tym nawykiem może i owszem – jest łatwiej. Ale pokusa, by wrócić do starych schematów jest ogromna. Trzeba mieć się na baczności i pamiętać, co jest ważne.
Trzymaj się Mrówka. Łączę się z Tobą w przetrzymaniu tego syfu. Czekam na wypłatę, żeby spróbować ze stabilizatorem nastroju. Może coś w końcu pomoże…
Dzieki!
Coś w końcu pomoże. Trzymam kciuki.
Ja aktualnie bez afobamu nie mogę żyć.. a od 15 marca zaczynam pierwszy raz terapię na oddziale dziennym przez 3 miesiące. Diagnoza po wyjściu ze szpitala – osobowość niedojrzała chwiejna emocjonalnie. Boję się tego oddziału bo wiem że to rozdrapywanie starych ran a mam „nieprzegadane” np. wykorzystanie seksualne. Co myślisz o tym Mrowka, jest szansa że oddział dzienny mi jakoś pomoże? Z łóżka ciężko wstać… P.s dzisiaj mam zamiar kupić Twoja książkę i zabrać się do czytania, „psychiatryk” przestudiowalam 3 razy 🙂
Myślę, że podjęcie każdej próby leczenia jest dobre. Wielu osobom taka terapia pomogła. Nie przekonasz się, jeśli nie spróbujesz. A jeśli chodzi o lęk przed rozdrapywaniem ran… Rozumiem to doskonałe. Ale wiesz, jak się nie spieprzy to się nie polepszy.
Dużo siły!
Tak, czekam na termin ostatniej konsultacji przed terapią – 30 marca 🙁 A kiedy się rozpocznie to nie wiem.
A to taka na oddziale dziennym? Trzy miesiące codziennych zajęć?
Tak, dzienny poranny. Na inny nie mogę sobie pozwolić w mojej sytuacji.
Ja nie biorę żadnych leków bo nadal karmię. Ciekawe jakby one zadziałały w moim przypadku. Brałam wcześniej paroksetyne przez ponad dwa lata. Jakoś funkcjonuje albo wegetuje. Dziecko jest jedynym powodem aby coś zrobić. Mam takie wyrzuty sumienia w stosunku do niego, że nie prawdopodobnie nie będę w stanie mu dać normalnego domu. Teraz jest malutki, a co będzie jak podrośnie i będzie kumac. Samotna matka z problemami ze sobą… Jedynie tyle, że mocno kochająca. Jednak tą miłość trzeba mądrze też przelać na dziecko. Tyle mam strachu… Ja to jeszcze nic, ale jest drugi czlowiek – mały niewinny człowieczek 🙁
A przypomnij mi, co z Twoją terapią? Czekasz na grupówkę czy coś pomyliłam?