Tygodniowy urlop dobiega końca. Jutro do pracy.
Zdążyłam w tym czasie przeczytać pół „Uśpionej” i straciłam werwę.
Nieliczne promienie słońca wpadają przez okno. Rozświetlają pokój, tworząc taneczne widowisko światła z cieniem. Łysiejące drzewa bujają się w rytm wiatru. Nieuchronnie nadchodzi jesień.
Smutek we mnie i umieranie dookoła mnie. Nie nastraja to zbyt optymistycznie.
Zawinąć się w koc. Schować przed światem. I zapomnieć, że się żyje…
521 – i po wolnym
42 Ogółem 1 Dziś