Było cudownie. W piątek wolne i wyjazd do moich rodziców. Ich dom jest na skraju lasu. Wróciliśmy wczoraj z trzema wiaderkami własnoręcznie zebranych grzybów.
Przez te wszystkie lata zdążyłam zapomnieć, jak to jest przedzierać się przez dwumetrowy młodnik sosnowy. I te piękne podgrzybki, kozaki, prawdziwki, kanie.
Do czwartej nad ranem czyściliśmy je i gotowaliśmy sos ze świeżych grzybów.
Dziś dzień przetworów – marynowanie, obgotowywanie, mnożenie i suszenie, jak za dawnych lat (kawałki zawieszane na nici i podwieszone pod okap kuchenny). Przypomniały mi się dawne lata, lata dzieciństwa. Wspólne robienie przetworów na zimę. Uwielbiałam to. A jak potem smakowały ogórki, grzybki, kompoty i powidła, gdy otwierało się je w zimie!
523 – weekend na wsi
78 Ogółem 1 Dziś
zapisz, namaluj, naszkicuj – zrób z tego obrazek, symboliczny, choćby z plam kolorowych, z kresek;
zrób sobie z tego ściągawkę nastroju 🙂 spróbuj powtarzać w głowie zapach, dźwięki, wiatr, słońce, wypatrywanie, zbieranie, nawlekanie na nitkę …
spróbuj zasypiać z wnikaniem w las; usilnie w głowie szukaj szczegółów …
jeśli Ci się uda to ćwicz to ile się da – taki pakiet pod powiekami to skarb;
opisałaś SIEBIE dziś pięknie – zakonserwuj to 🙂 może nie w occie 🙂
opowiadaj sobie o tym 🙂
jeśli Ci się uda i zacznie działać docenisz to 🙂 powodzenia