Wstałam po dziewiątej. Dokończyłam czytać jedną książkę i zaczęłam drugą.
Pierwsze piętnaście minut opowiadałam o bieżących wydarzeniach, a potem cisza.
– Minął kwadrans, a pani znów zaczęła milczeć.
Przytaknęłam głową, wciąż nie otwierając ust.
– Pani Aniu, znów ma pani pustkę w głowie?
– Tak… – potwierdziłam nieśmiało.
Zaleceniem terapeuty jest zwiększenie przyjemnych doznań, których ponoć mój mózg się domaga – choć takiej potrzeby
zupełnie nie odczuwam.
534 – terapia borderline: przyjemność
115 Ogółem 1 Dziś
Nie wiem… Jestem dyletantką, ale prawdę mówiąc, po takiej sesji poczułabym się chyba bardziej „chora” niż na początku…. W sensie: nieadekwatna. No ale – może facet ma taki styl;)
Aniu, tak z ciekawości… Terapeuta nie zadaje Ci konkretnego pytania, tylko to Ty masz wypełniać ciszę? Po kwadransie Twojego mówienia siedzicie w milczeniu?
To zależy. Czasem milczymy bardzo długo zanim zada pytanie. Czasem, choć rzadko, zadaje więcej pytań.