Całą sesję przegadałam. Mówiłam głównie o wrażeniach ze świąt, ale i o muzyce, seksie, moim wyalienowaniu ze społeczeństwa i trudnościach w rozumieniu sensu wypowiedzi innych.
– Zależy mi na życiu i zdrowiu – podsumowałam jakąś swoją wypowiedź.
– I chyba bardziej lubi pani życie, prawda?
Nie mogłam się nie zgodzić.
„W desperackim pragnieniu śmierci, drzemie największa wola życia” – napisałam kiedyś.
I taka jest prawda. Ze swych słabości można czerpać siłę. I to całymi garściami.
Kocham życie!
Zazdroszczę. Też chciałabym być już na etapie 'zależy mi na życiu i zdrowiu’… Jeszcze długa droga przede mną.
Pozdrawiam!
O ten etap niestety nieustannie trzeba walczyć.