Miałam dziś nadrogramową sesję. Poprosiłam o nią, gdyż nie mogłam już ze sobą wytrzymać. Męczyłam się.
Dawno nie miałam tak udanego spotkania. Nie tylko mówiłam – rozmawiałam na trudne tematy.
Wzięłam na tapet relację z Mrówkiem. To, że moje samopoczucie, poczucie własnej wartości zależy od niego. Że gdy jest źle – chcę umierać. Gdy jest dobrze, nie porusza się trudnych tematów.
– To widać też na sesji, prawda? – zapytał terapeuta. – Gdy pojawia się coś trudnego, zaczyna pani milczeć. Jakby traciła pani ochotę na rozmowę i pracę nad sobą. Jakby nie była pani zainteresowana kontaktem.
To prawda. Gdy tylko dzieje się coś nie po mojej myśli – uciekam. Albo do innego pokoju albo z relacji. Zamykam się w sobie. Odcinam się.
– A jakby pani chciała reagować w sytuacji kłótni z Mrówkiem?
– Właśnie ja nie wiem, jak powinno się reagować.
– Powinno, powinno. Pani Aniu, o tym jak się powinno reagować można poczytać w książkach i znaleźć rady. Ja pytam, jak pani by chciała zareagować.
To nie było dla mnie łatwe pytanie. Reaguję, jak przerażone dziecko skarcone przez rodzica. Nie, jak dorosła osoba.
– A już dawno nie jest pani dzieckiem, prawda?
Przytaknęłam.
Chciałabym się zachowywać, jak dorosły człowiek.
– Problem w tym, że myślę co innego niż czuję. Racjonalnie nie chcę sobie pozwalać na obrażanie mnie, ale emocjonalnie się temu poddaję.
– I myśli pani, że da się to zmienić?
– No ja mam taką nadzieję! – roześmiałam się, choć był to prawie śmiech przez łzy.
Mieliście tak? Udało się Wam pokonać taki schemat?
Cześć! Dawno nie pisałaś o sesji. Nadal uczęszczasz? Jak się one mają? I jak masz się Ty, Aniu?
Cześć! tak, nadal uczęszczam na terapię i nie zamierzam rezygnować. Postaram się coś napisac po wtorkowej 🙂 a u mnie dobrze. Znów zaczęłam pisać!
Mam identycznie. Panicznie reaguję na zwrócenie mi uwagi przez kogoś dla mnie ważnego, a co dopiero na kłótnię. Dla mnie jest to równoznaczne z odrzuceniem. Wtedy nie chce mi się żyć i nasilają się samookaleczenia
No właśnie… Ale mam dobrą wiadomość – ten schemat można przełamać. U mnie jest z tym już trochę lepiej 🙂
W październiku by były dwa lata. Dwubiegunowa leczona od lat 20, terapia pierwsza, stwierdzone borderline. Przypadek beznadziejny, ale to długa historia. Wysłałaś mi książkę na emaila, może email owo popiszemy?
Pozdrowionka
Hanka
schweinchen@wp.pl
Jasne 🙂 napisz, jak chcesz.
W większości przypadków niestety reaguję jak dziecko, zachowuję się jak dziecko i na terapii postępuję też jak dziecko. Trudny temat – nie ma mnie, milczę, racjonalizuję albo pyskuję, zaczepno obronny styl włączam. Terapeutka zdecydowała o zakończeniu terapii, jeszcze trzy spotkania i koniec, bo to nie ma sensu. Znajome, Pani Aniu? I co mam zrobić? Jedyna radość z terapii -przestałam się ciąć. Pozdrowionka
Hanka
Oj, bardzo znajome. Ja jestem w terapii u obecnego terapeuty od 3 lat i wciąż mam problem z rozmawianiem na trudne tematy.
Długo jesteś u tej terapeutki?
I żadna pani, Anka jestem 🙂