5 – czy gorszy dzień jest normalny?

Dziś mam paskudny dzień. Trudno jest mi się zmotywować do czegokolwiek. Chce mi się płakać, rzucić wszystko i iść spać. Czy to normalne? Tak.

Zakończenie terapii nie jest magicznym momentem, w którym znikają wszystkie problemy i rozpoczyna się beztroskie, szczęśliwe życie. To nie chwila, w której kończy się praca nad sobą. Wręcz przeciwnie. Pożegnanie się z terapeutą to zakończenie etapu wspólnej pracy i rozpoczęcie samodzielnej. To pójście w świat z rozwiniętym do tego stopnia ego obserwującym, które umożliwia samoobserwację i autokorektę swojego nieadaptacyjnego zachowania. Schematy mają to do siebie, że raz wykształcone zostają z nami do końca. Dzieje się tak dlatego, że pierwotne ścieżki neuronalne nie ulegają zatarciu. Jednak poprzez nowe zachowania wytwarzają się ścieżki równoległe. Zawsze istnieje ryzyko powrotu do starych mechanizmów, ale powtarzanie adaptacyjnych schematów wzmacnia je. Dlatego też życie, nawet to po zakończonej terapii, to nieustanna walka z sobą. Zauważam to u siebie bardzo wyraźnie. Kiedy coś się dzieje, w pierwszym odruchu uruchamiają się chore schematy. Jednak dzięki temu, że moje ego obserwujące działa o wiele lepiej niż kiedyś, potrafię się zatrzymać i przyjrzeć swojej reakcji. Drugim, trudnym krokiem po uświadomieniu sobie aktywnego mechanizmu jest zadziałanie wbrew niemu, w sposób adaptacyjny. Nie ukrywam, że to wymaga ode mnie najwięcej wysiłku. Racjonalna część mnie wie, co należy zrobić lub czego nie robić, ale emocjonalnie coś się we mnie buntuje.
– Masz prawo się tak zachować! Zrób to! – krzyczy i namawia, by wejść w rolę bezbronnej, zranionej ofiary.
Oparcie się temu zabiera mi nieco czasu i kosztuje mnie wiele wysiłku. Ale w większości sytuacji udaje mi się wygrać. Często w pierwszej chwili ulegam, ale po chwili reflektuję się i koryguję swoje zachowanie.

Wracając do pytania z początku. Czy paskudny dzień, który wydaje się być początkiem kryzysu jest normalny? Ponawiam swoją twierdzącą odpowiedź. Gorszy dzień nie jest oznaką choroby. Bo to nie zły nastrój jest objawem zaburzenia, a to, co z tym zrobimy. Musimy pozwolić sobie na gorszy nastrój, nie wypierając negatywnych emocji, nie działając w sposób autodestrukcyjny i nie pogłębiając złego samopoczucia przez nakręcanie się lub izolowanie. Równowaga emocjonalna wróci, jeśli sobie na to pozwolimy.

Podziel się!

4 – góry, góry, góry

Znów jesteśmy w Tatrach. W sobotę, po nieprzespanej nocy i kilkusetkilometrowej drodze, dotarliśmy na parking w Kuźnicach. Poszliśmy na Kasprowy przez Halę Gąsienicową i przy okazji zdobyliśmy też Beskid, mój drugi dwutysiecznik. W niedzielę zdobyliśmy Kozi Wierch od Doliny Pięciu Stawów Polskich, który był moim trzecim szczytem położonym ponad dwa kilometry ponad poziomem morza. Dziś, całkowicie wykończeni, pojechaliśmy na wczesny obiad do ulubionej karczmy, a potem na kawkę i deser do restauracji z tarasem z widokiem na Tatry.

Ostatnio jakoś mało piszę na blogu. Mijają cztery miesiące od zakończenia terapii i mam wrażenie, że zaczęłam żyć więcej i bardziej, zamiast pisać o swoich przeżyciach i przemyśleniach. Mam nadzieję, że to czasowe, bo choć skupienie na realnym życiu jest pozytywne, to brakuje mi pisania.

Za półtora miesiąca premiera „Dwóch słów”. Cieszę się, bo dawno nic nie wydałam.

Chcę żyć intensywnie. Nadrobić te wszystkie stracone lata, gdy większość swojej energii marnowałam na niszczenie siebie i szarpanie się z samą sobą. Pragnę czerpać z życia garściami i więcej dawać z siebie innym.

Podziel się!