22 – twórcza regresja?

Gdybym była obecnie w terapii, zaryzykowałabym stwierdzenie, że to regresja. Ale nie jestem.

Wczorajsza sytuacja, którą opisałam dziś o drugiej w nocy nieźle namieszała. Wybiła mnie nieco z równowagi, ale nie jest to w żaden sposób negatywne doświadczenie. Wręcz odwrotnie. Przeżywam coś na kształt regresji, ale w stosunku do twórczości.
1. Mętlik w głowie i chaos emocjonalny – emocje te jednak nie są intensywne. Czuję się jak w afektywnym labiryncie – przechadzam się pomiędzy najróżniejszymi uczuciami i obserwuję je. Patrzę, jak wyrastają przede mną. I podziwiam je. Witam się z nimi, akceptuję i idę dalej.
2. Emocjonalne „odsłanianie się” – ta przemożna chęć i potrzeba pisania, emocjonalnego ekshibicjonizmu. Znów, jak kiedyś. Jak za najlepszych twórczo czasów!
3. Przeniesienie – traktowanie twórczości jak kogoś bardzo ważnego w życiu, obdarzanie głębokimi uczuciami, lęk przed jej utratą.
5. Domaganie się zwiększonego kontaktu, by stworzyć silniejszą więź – chciałabym pisać nieustannie! Tworzyć i czytać, i zanurzyć się w swoim twórczym, wewnętrznym świecie.
6. Chęć wycofania się z relacji społecznych i porzucenia obowiązków na rzecz procesu twórczego.
7. Podekscytowanie pisaniem, tworzeniem.

Coś na kształt lekkiej dysocjacji. Lekkiej depresonalizacji. Bez utraty kontaktu z rzeczywistością, ale z chęcią, by samej to połączenie zerwać i zwrócić się ku wewnętrznemu światu.

Tak bardzo mi tego brakowało. Przeładowanie rzeczywistością ostatnio mnie kompletnie zmęczyło. A fakt, że od tak dawna nie piszę tylko to pogłębił. Nie mam swojej odskoczni. Przez skupienie na realnym świecie moja twórcza wrażliwość osłabła. Czułam się już wyczerpana. A teraz? Teraz leci Paktofonika, ale nie jest źle. Wręcz przeciwnie. Mam poczucie, że dzieje się coś ważnego. Atmosfera jest niezwykła, choć to zwykły poranek, jak co dzień. Ale w moim emocjonalnym przeżywaniu siebie i świata znów dzieje się coś fascynującego, choć nie potrafię tego uchwycić poznawczo. Intuicyjnie czuję, że rozgrywa się we mnie coś ważnego. Jak aktualizacja w tle i defragmentacja dysku, by uporządkować nowe elementy osobowości i świadomości. Następuje przewartościowanie?

Ale to, co się dzieje, jest dobre. Czuję to. Nie boję się – jestem podekscytowana!

Podziel się!

19 – tak bardzo mi Ciebie brakuje, Poezjo

Najpierw miałam być natchnioną cierpieniem poetką. Później czerpiącą inspirację z bólu pisarką. Jednak po zakończeniu terapii okazało się, że moje, organiczne, jak je nazywałam, cierpienie, gdzieś się rozpłynęło. A wewnętrzna pustka została zapełniona. Straciłam Cię, weno?

Doktor T., psychiatra, który prowadził mnie przez kilka lat, uważał, że pisanie jest dla mnie ucieczką. Buntowałam się przeciw tym słowom i uważałam, że w tej jednej, jedynej kwestii nie ma racji. Ale chyba się nie mylił.

Pan M., terapeuta, któremu ufałam, jak nikomu innemu, zapewniał mnie, że terapia nie odbierze mi niczego, co jest dla mnie ważne. Jakiś czas temu napisałam, że mnie oszukał. Ale czy na pewno? Może pisanie rzeczywiście było dla mnie formą ucieczki. Próbą zaklęcia bólu, nadania mu sensu, zamknięcia w słowach i ratowania siebie. Teraz, gdy permanentne cierpienie ustało, okazało się, że nie znajduję czasu na twórczość.

Czy tego pragnęłam? W pewnym sensie, tak. W momentach, a raczej okresach, gdy stany emocjonalne stawały się trudne, a wręcz niemożliwe, do wytrzymania, marzyłam o tym, żeby ktoś zabrał to cierpienie. Pragnęłam tylko znieczulenia. Nieczucia. Ukojenia.

Kiedyś żyłam poezją. Myślałam wierszem, a liryczność płynęła mi w żyłach. Ale kiedy odkryłam prozę, zdradziłam poezję. I ta zdrada się chyba zemściła. Na mojej wenie. I mojej twórczej wrażliwości. Czuję, że jedynym ratunkiem jest powrót do korzeni. Do mojej poezji, którą potraktowałam po macoszemu. Wykorzystałam ją, gdy byłam nieustannie krok od śmierci. A potem kopnęłam w dupę i poszłam w tango z prozą. I to był błąd. Nie opuszcza się przyjaciół. Nie zdradza się tych, dzięki którym żyjesz. Nie porzuca się raz obranej ścieżki. Nie zdradza się najbliższych. Braci, których powoływało do życia kreślenie ich ciał krwią. Dosłownie, maczając pióro we własnych płynach ustrojowych. I sensu życia. Części siebie. Wymyśliłam siebie, jako natchnioną cierpieniem poetkę. Cierpienie się rozpłynęło i w pewnym sensie straciłam siebie. A przynajmniej ważną część siebie. Gdzie jesteś, Poezjo?!

Czy żałuję? Tak. Ale wierzę, że wena jeszcze powróci. Choć zapewne w innej formie. I będzie pełniła inną funkcję. Może tę prawdziwą. Taką, jaką powinna mieć.

Chyba nie powinnam pić.

Podziel się!

8 – przedsprzedaż thrillera „Dwa słowa”!

Kochani, w Empiku ruszyła przedsprzedaż mojego najnowszego thrillera psychologicznego „Dwa słowa”. Promocja -24%, czyli za 29,99 zł.

KUP TERAZ w Empiku!

„Dwa słowa” to mocny i trzymający w napięciu thriller psychologiczny z niebanalnym zakończeniem.Kiedy zauroczenie przeradza się w obsesję, miłość staje się destrukcyjna, a nadzieja może zabić.Kinga, początkująca piosenkarka, po zerwaniu z wieloletnim partnerem, postanawia odezwać się do dawnej, nieszczęśliwej miłości. Kiedy dowiaduje się, że Piotr, obiekt jej nieodwzajemnionych uczuć, jest szczęśliwie żonaty i ma dzieci, mimo wszystko postanawia o niego zawalczyć. Trzydziestokilkulatka podstępem zdobywa jego adres i bezpardonowo wdziera się do spokojnego życia małżeństwa. Jej uczucie staje się obsesyjne, a ona nie zamierza cofnąć się przed niczym, by osiągnąć swój cel – zdobyć Piotra.Do czego doprowadzi jej zaborczość? Czy tragedii uda się uniknąć? Odpowiedź na te pytania znajdziesz w najnowszym thrillerze psychologicznym „Dwa słowa”.

Jeśli lubisz silny dreszcz emocji, analizę psychiki bohaterów i lawirowanie między jawą a snem, ta książka jest dla Ciebie!Jedno jest pewne – czytając tę książkę, gęsia skórka nie będzie Cię opuszczać, a zakończenie nieźle namiesza Ci w głowie!

Początkowo fabuła miała mieć inny przebieg. Jednak w miarę pisania okazało się, że postaci „Dwóch słów” mają swoje charaktery, pragnienia i przeszłości. Że mimo mojej siły sprawczej, żyją własnym życiem. Przecięcie się ich dróg sprawiło, że interakcje między nimi stały się realne.Ja zaś byłam tylko obserwatorką, która spisała tę historię…

Podziel się!

2 – wniosek formalny

No, dobra. Zgłaszam wniosek formalny. Wydłużmy dobę do trzydziestu godzin, co? Ostatnio tak bardzo brakuje mi czasu. Praca, codzienne obowiązki, ogarnianie spraw przedpremierowych, typu czytanie „Dwóch słów” po raz tysięczny, by przejrzeć korekty, potem skład. Zapoznawanie się z kolejnymi wersjami okładki, załatwianie różnych spraw urzędowych, próby rozkręcenia profilu na Instagramie. Nie mam nawet czasu, by otworzyć plik z „Walcząc o życie”. Nie mam również kiedy popracować nad wierszami do tomiku i zdecydować się na ich ostateczną selekcję. „Guru” od dawna leży odłogiem.
Nie mam czasu, no nie mam czasu! Dlatego ostatnio tu nawet nie zaglądałam.

Za tydzień miną cztery miesiące od zakończenia terapii. Od czterech tygodni jestem zupełnie bez leków. Nie jest źle. Cieszę się, że po siedmiu latach mogłam w końcu odstawić chemię. I że radzę sobie bez niej.

A Wy chyba jeszcze nie wiecie, o ile nie śledzicie moich mediów społecznościowych.

Premiera „Dwóch słów” będzie 15 listopada!

A tak prezentuje się front okładki.

Okładka thrillera psychologicznego 'Dwa słowa', Anka Mrówczyńska
Podziel się!

1 – nowe życie, nowy blog

Nie mogłam zebrać się do napisania tego wpisu, ale zaczęły padać pytania, co stało się z blogiem, więc spieszę z wyjaśnieniami.

Tak to już w życiu bywa. Coś się kończy, coś się zaczyna. Ja zaczynam od początku po raz czwarty, bo to czwarty blog.

Moje leczenie zakończyło się trzy miesiące temu. Czuję się innym, nowym człowiekiem, dlatego zdecydowałam się na ten krok. Przestałam identyfikować się z tym, co było i pragnęłam zacząć wszystko od nowa.

Ostatnio myślę o swoim pisaniu. Nie tyle tworzeniu, co mojej obecności i udziale w rynku wydawniczym. Wciąż największym problemem jest to, że jestem nieznana i docieram do bardzo ogranicznego kręgu potencjalnych Czytelników. Potrzebuję spotkań autorskich z prawdziwego zdarzenia. I tak myślę, co zrobić. Za dwa miesiące będzie premiera mojej szóstej książki. Dobrze byłoby coś z tej okazji zorganizować. Mam nadzieję, że niedługo spotkamy się w różnych zakątkach Polski. Trzymajcie kciuki!

Podziel się!