19 – tak bardzo mi Ciebie brakuje, Poezjo

Najpierw miałam być natchnioną cierpieniem poetką. Później czerpiącą inspirację z bólu pisarką. Jednak po zakończeniu terapii okazało się, że moje, organiczne, jak je nazywałam, cierpienie, gdzieś się rozpłynęło. A wewnętrzna pustka została zapełniona. Straciłam Cię, weno?

Doktor T., psychiatra, który prowadził mnie przez kilka lat, uważał, że pisanie jest dla mnie ucieczką. Buntowałam się przeciw tym słowom i uważałam, że w tej jednej, jedynej kwestii nie ma racji. Ale chyba się nie mylił.

Pan M., terapeuta, któremu ufałam, jak nikomu innemu, zapewniał mnie, że terapia nie odbierze mi niczego, co jest dla mnie ważne. Jakiś czas temu napisałam, że mnie oszukał. Ale czy na pewno? Może pisanie rzeczywiście było dla mnie formą ucieczki. Próbą zaklęcia bólu, nadania mu sensu, zamknięcia w słowach i ratowania siebie. Teraz, gdy permanentne cierpienie ustało, okazało się, że nie znajduję czasu na twórczość.

Czy tego pragnęłam? W pewnym sensie, tak. W momentach, a raczej okresach, gdy stany emocjonalne stawały się trudne, a wręcz niemożliwe, do wytrzymania, marzyłam o tym, żeby ktoś zabrał to cierpienie. Pragnęłam tylko znieczulenia. Nieczucia. Ukojenia.

Kiedyś żyłam poezją. Myślałam wierszem, a liryczność płynęła mi w żyłach. Ale kiedy odkryłam prozę, zdradziłam poezję. I ta zdrada się chyba zemściła. Na mojej wenie. I mojej twórczej wrażliwości. Czuję, że jedynym ratunkiem jest powrót do korzeni. Do mojej poezji, którą potraktowałam po macoszemu. Wykorzystałam ją, gdy byłam nieustannie krok od śmierci. A potem kopnęłam w dupę i poszłam w tango z prozą. I to był błąd. Nie opuszcza się przyjaciół. Nie zdradza się tych, dzięki którym żyjesz. Nie porzuca się raz obranej ścieżki. Nie zdradza się najbliższych. Braci, których powoływało do życia kreślenie ich ciał krwią. Dosłownie, maczając pióro we własnych płynach ustrojowych. I sensu życia. Części siebie. Wymyśliłam siebie, jako natchnioną cierpieniem poetkę. Cierpienie się rozpłynęło i w pewnym sensie straciłam siebie. A przynajmniej ważną część siebie. Gdzie jesteś, Poezjo?!

Czy żałuję? Tak. Ale wierzę, że wena jeszcze powróci. Choć zapewne w innej formie. I będzie pełniła inną funkcję. Może tę prawdziwą. Taką, jaką powinna mieć.

Chyba nie powinnam pić.

4188 Ogółem 1 Dziś
Podziel się!

2 myśli w temacie “19 – tak bardzo mi Ciebie brakuje, Poezjo

  1. zdumiewa mnie taka wizyta jak dziś – po wielkiej przerwie, zaglądam i jest wpis – nie umawiałyśmy się 🙂 zbieg okoliczności 🙂
    co do pisania – szczerze? – od dawna czekam, że zaczniesz pisać „o zdrowym życiu”; bo czemu nie? dobra książka nie musi być horrorem o cierpieniu i matni, z której nie da się wyrwać; choć dzisiejsze czasy już zyskują nazwę perwersyjnych cierpień itp
    pewnie, że może być poezja, ale czemu nie wzniosła, czy piękna, o nadziei, sile człowieka wobec najtrudniejszych zgryzot;
    może to drzemie w Tobie? nie szukaj lepiej powrotu do trochę już wyblakłych klimatów, bo są mroczne i łatwo przy byle okazji, a w złych czasach łatwo spotkać złe emocje, dać się porwać;
    chyba warto być niepijącym życia tak jak kiedyś, przez lata, chyba warto nawet zajrzeć do terapeuty i upewnić się, z jakich zakamarków coś Cię woła?
    na pewno warto byś nie piła i pilnowała podobnych równoległych zwyczajów pogrążania się w na zawsze niebezpiecznym dla Ciebie schemacie – nie wracaj do bezustannego umierania co noc i co dzień czasem;
    trzymaj się bądź nadzieją dla innych – pacjentów ale i terapeutów;
    chyba staraj się nie próbować spotykać siebie z wcześniejszych lat, to może być jak każdy nałóg porywające;
    trzymaj się tego co osiągnęłaś i szukaj sukcesu w dalszym zdrowieniu duszy 🙂 🙂 🙂 to Cię uskrzydlało chyba czasem 🙂 🙂 🙂

    • W żadnym wypadku nie wracam do tego, co było. Wypiłam dwa piwa, a że na co dzień nie piję, trochę dało mi to w czub 😉

      Stara ja do mnie już dawno nie pasuje. Wierzę, że wrócę do twórczości, znów zaczyna mi tego brakować. Ale brakuje mi również totalnie czasu, bo trochę mam na głowie.

      Trzymaj się również!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.