Gdybym była obecnie w terapii, zaryzykowałabym stwierdzenie, że to regresja. Ale nie jestem.
Wczorajsza sytuacja, którą opisałam dziś o drugiej w nocy nieźle namieszała. Wybiła mnie nieco z równowagi, ale nie jest to w żaden sposób negatywne doświadczenie. Wręcz odwrotnie. Przeżywam coś na kształt regresji, ale w stosunku do twórczości.
1. Mętlik w głowie i chaos emocjonalny – emocje te jednak nie są intensywne. Czuję się jak w afektywnym labiryncie – przechadzam się pomiędzy najróżniejszymi uczuciami i obserwuję je. Patrzę, jak wyrastają przede mną. I podziwiam je. Witam się z nimi, akceptuję i idę dalej.
2. Emocjonalne „odsłanianie się” – ta przemożna chęć i potrzeba pisania, emocjonalnego ekshibicjonizmu. Znów, jak kiedyś. Jak za najlepszych twórczo czasów!
3. Przeniesienie – traktowanie twórczości jak kogoś bardzo ważnego w życiu, obdarzanie głębokimi uczuciami, lęk przed jej utratą.
5. Domaganie się zwiększonego kontaktu, by stworzyć silniejszą więź – chciałabym pisać nieustannie! Tworzyć i czytać, i zanurzyć się w swoim twórczym, wewnętrznym świecie.
6. Chęć wycofania się z relacji społecznych i porzucenia obowiązków na rzecz procesu twórczego.
7. Podekscytowanie pisaniem, tworzeniem.
Coś na kształt lekkiej dysocjacji. Lekkiej depresonalizacji. Bez utraty kontaktu z rzeczywistością, ale z chęcią, by samej to połączenie zerwać i zwrócić się ku wewnętrznemu światu.
Tak bardzo mi tego brakowało. Przeładowanie rzeczywistością ostatnio mnie kompletnie zmęczyło. A fakt, że od tak dawna nie piszę tylko to pogłębił. Nie mam swojej odskoczni. Przez skupienie na realnym świecie moja twórcza wrażliwość osłabła. Czułam się już wyczerpana. A teraz? Teraz leci Paktofonika, ale nie jest źle. Wręcz przeciwnie. Mam poczucie, że dzieje się coś ważnego. Atmosfera jest niezwykła, choć to zwykły poranek, jak co dzień. Ale w moim emocjonalnym przeżywaniu siebie i świata znów dzieje się coś fascynującego, choć nie potrafię tego uchwycić poznawczo. Intuicyjnie czuję, że rozgrywa się we mnie coś ważnego. Jak aktualizacja w tle i defragmentacja dysku, by uporządkować nowe elementy osobowości i świadomości. Następuje przewartościowanie?
Ale to, co się dzieje, jest dobre. Czuję to. Nie boję się – jestem podekscytowana!